Kolejny dzień w Macedonii – kalendarz napięty 📅 do granic wytrzymałości. Pobudka, tradycyjne macedońskie śniadanko (o tym jeszcze napiszemy) i w drogę 🚐. Tyle punktów do zaliczenia, tyle miejsc. Ale zaczniemy od małej legendy. Bo bardzo chcemy wiedzieć coś więcej o miejscach, które odwiedzamy. Zapraszamy na Legendę o głównym bohaterze dzisiejszego dnia – Ochrydzie.
Kadmos, w mitologii greckiej syn Agenora i Telefassy, króla Tyru razem ze swoją małżonką Harmonią opuścił Teby, w których panowanie powierzył mu sam Zeus i z nudów wybrał się w podróż po świecie. Los doprowadził ich między rodzinę Engeleans, która walczyła po sąsiedzku ze społecznością Illit. Kadmos poprzez swoje bohaterstwo i zasługi został wybrany królem i wspólnie ze swoją nową społecznością wybudowali nad pięknym Białym Jeziorem Lichnidos, czyli dzisiejsza Ochryda. (Źródło: Anka Ochrydzianka + Wikipedia).
Dlaczego właśnie Ochryda? Wystarczyło kilka zdjęć , które Marcin pokazał Pawłowi i nie było już pytania dlaczego, tylko: kiedy jedziemy?!
Wstępny plan zakładał atak o wschodzie słońca 🌄 i pierwsze fotki już od wczesnych godzin. Jednak tutaj z kolejną dobrą radą pośpieszyła Ania. Ochryda jest tak położona że do godziny 9:00, a nawet dłużej, słońce jest schowane za otaczającym okolicę pasmem gór Galiczica. Dlatego mogliśmy spokojnie zjeść śniadanie, wypić kawę, a na pierwszy strzał ruszyliśmy nad Cerkiew św. Jana Teologa w Kaneo. Po drodze zgarnęliśmy Anię, która poprowadziła nas wąskimi dróżkami z kulminacyjnym przejazdem przez tzw. Górną Bramę. Wyżej, tuż pod inną Cerkwią – św. Pantelejmona, zostawiliśmy samochód i dalej piechotką. Cerkiew św. Jana Teologa była jednym z ważniejszych punktów, a dla jasności Kaneo to dzielnica Ochrydy. Patron Cerkwi – Jan Teolog – znacznej większości będzie znany jako Jan Apostoł. Tak, tak, ten jeden z dwunastu.
Miejsce rozwaliło system, piękne położone na brzegu Jeziora Ochrydzkiego dawało nieograniczone możliwości robienia zdjęć 🌅. Wszyscy rządni dobrych ujęć rozpoczęliśmy kolejną foto-akcję, która trwała dobrze ponad godzinę.
Dalej ruszyliśmy pieszo w stronę centrum Ochrydy, odwiedzając drugą z wymienionych Cerkwi – również przepiękną. Na dalszej drodze mijaliśmy Rzymski amfiteatr, przeszliśmy piękną uliczką św. Clemensa, zakupiliśmy tradycyjny Ajvar na lokalnym bazarze, a damska część ekspedycji nie odmówiła sobie wizyty w galerii LC Waikiki. W międzyczasie degustowaliśmy lokalne piwko, zjedliśmy też pyszny deser 🍮.
Jako ostatni punkt dnia wybraliśmy miejsce poza Ochrydą, do którego trzeba było pokonać ok 30 km. To miejsce to Klasztor św. Nauma znajdujący się u źródeł Czarnego Drimu – krystalicznie czystej rzeki 🏞. Tutaj Paweł zaliczył lekcję sterowania łódką – z mizernym efektem 😉 , zaopatrzyliśmy się w wysokiej jakości Rakiję, a fotograficznie zorganizowaliśmy fantastyczne, kulminacyjne fotki o zachodzie słońca. Miejsce idealne – niewiele jednak brakowało a zabrakło by nam czasu ⏲.
Jadąc do św. Nauma mijaliśmy jeszcze jeden punkt z listy tzw. Zatokę Kości, jednak przez to, że mieliśmy w planach również sesję ślubną, chciano nam narzucić bardzo wysoką opłatę za te zdjęcia. Nawet szerokie znajomości i niebywała sztuka perswazji Ani nie pomogły , dlatego zdecydowaliśmy się odpuścić to miejsce. W efekcie jednak byliśmy zadowoleni, bo nie zabrakło nam czasu o zachodzie. Zakładamy jednak, że Zatoka Kości to fajne miejsce, które warto zobaczyć. Wierzymy, że jeszcze tam wrócimy.
W taki oto sposób, zamknęliśmy miejsca i plany fotograficzne 📸. W międzyczasie, o czym nawet nie pisaliśmy udało się zamoczyć nogi (i nie tylko) w Jeziorze Ochrydzkim. Na kolację wróciliśmy do dobrze poznanej wieczór wcześniej restauracji Kaj Mece. Posiedzieliśmy, pobiesiadowali. Świetne miejsce, świetni ludzie, pyszne jedzenie 🥘. To kwintesencja całego wypadu, doprawiona fantastyczną bałkańską przyprawą. Polecamy z całego serca. Jeżeli będziemy mieli możliwość – na pewno tam jeszcze wrócimy. Tymczasem ostatnia noc nad Jeziorem, rano pyszne lokalne śniadanie i w drogę powrotną. Założyliśmy po drodze tylko jeden konkretny przystanek w Skopje na obiad i „rura” do kraju. Wspaniała przygoda, wspaniały wypad. Niech świat wraca do normalności, bo my chcemy więcej 🙁
Do Macedonii 🇲🇰 jeszcze wrócimy. Już pracujemy nad wpisem: „Smaki Macedonii” w którym spróbujemy opisać Wam co według nas warto spróbować z lokalnej kuchni. Na pewno będzie to tylko mała część tego co w rzeczywistości można tam zjeść. Nie mniej jednak już teraz zapraszamy na kolejny, mamy nadzieje – bardzo smaczny – wypad. Cześć 🤘🙂
P.S. Nie zapomnijcie przejrzeć poniższej galerii 👇